top of page

Bośnia; wrzesień – październik 2025

Wyjazd nurkowy na Bałkany, a konkretnie do Bośni i Hercegowiny. Opis czterech nurkowań, w tym jednego pełnego emocji, strachu i chwilowego przerażenia.


Jaskinia przy drodze



Bośnia, jaskinia przy drodze

Na początku drugiego dnia podróży, jeszcze przed osiągnięciem Mostaru, robimy rekonesans w jaskini położonej tuż przy drodze. Sprzęt trzeba znieść do miejsca zanurzenia, które znajduje się pod mostem. Dzielimy się na dwa zespoły, ja będę w tym drugim. Nikt z nas nie zna tej jaskini, więc zachowujemy szczególną ostrożność. Wiemy tylko, że jest głęboka. Umawiamy się na maksymalnie 40 metrów głębokości.

Rozpoczynam zanurzenie chwilę po tym, jak pierwszy zespół zniknął pod wodą. W zespole ze mną nurkują Piotrek i Witek. Powoli opadam w kierunku wejścia do jaskini. Pierwszy zespół położył poręczówkę i z niej korzystamy, aż do pojawienia się stałej. W wodzie unosi się trochę osadu, ale z wizurą nie ma tragedii. Prowadzę i cały czas widzę przed sobą pierwszy zespół. W szóstej minucie osiągam głębokość 38 metrów i widzę, jak tamci zawracają.

Bośnia, Mostar
Najsłynniejsze miejsce w Mostarze

My również zawracamy i zaczynamy powolne wynurzenie, oglądając skały, które mijamy po drodze.

Powierzchnię osiągam w 24. minucie nurkowania. To był krótki nur wynikający z profilu jaskini, która ma jeden korytarz stale opadający.

Po wynurzeniu i wyjściu z wody rozmontowujemy sprzęt i ruszamy w dalszą drogę do Mostaru.


Mracaj


Druga jaskinia w tej eskapadzie to Mracaj. Miejscówka ta znana jest z tego, że trzeba się trochę sprzętu nanosić. Wymaga to nieco wysiłku, ale da się zrobić. Tym razem będziemy nurkowali w czwórkę: ja, Mirek, Piotrek oraz Witek. Z naszej czwórki tylko Mirek nurkował tu wcześniej.

Przymocowuję poręczówkę do sporego kamienia na powierzchni i ruszamy. Zanurzam się, szukam miejsc do poręczowania, Mirek tuż za mną pomaga mi w tym. Odnajduję stałą poręczówkę, dowiązuję się do niej i ruszamy dalej. Wizura jest całkiem przyzwoita. Co pewien czas komunikujemy się latarkami, upewniając się, że wszystko gra. Zawracamy, płyniemy do wyjścia, wynurzam się jako ostatni, zwijając swój kołowrotek.

Jaskinia jest ciekawa, warta zwiedzenia.


Bunica – co się wydarzyło na tym nurkowaniu?


Dzień zapowiadał się znakomicie. Przed nami trzecie nurkowanie, pogoda sprzyja, bo nie ma upału; jest tak, jak lubię. Do wody wchodzimy w czwórkę, tak jak poprzednio. Na tym nurkowaniu również będę poręczował. Poręczówkę przywiązuję do drzewa tuż przy wodzie. Po upewnieniu się, że chłopaki są gotowi, rozpoczynam zanurzenie. Wizura jest kiepska, ale kontynuujemy. Stabilizuję poręczówkę do kłody drewna, która leży na dnie, i płynę dalej. Dość szybko zauważam, że nie ma dobrych miejsc do jej poręczowania – linka rozwijana z kołowrotka jest zbyt luźna. Z perspektywy czasu wiem, że należało w tym momencie zawrócić, ale nie zrobiłem tego…


Osiągam głębokość 37 metrów, robię zwrot o 180 stopni i zawracamy. Przez chwilę widzę Mirka i Witka. Piotrka nie dostrzegam. Zaczynam zwijać kołowrotek; widzę, jak Mirek napina linkę, aby ułatwić mi jej nawijanie. Jestem teraz ostatni. Wizura pogarsza się, ale kontynuujemy wynurzenie. W pewnym momencie prawie nic już nie widać – tylko kołowrotek w mojej dłoni. Nagle czuję, że znalazłem się pomiędzy dwoma skałami i utknąłem. Z przerażeniem stwierdzam, że linka z mojego kołowrotka znika w jakiejś szczelinie. Zatrzymuję się. Myśli przelatują przez głowę. Oddech przyspiesza. Pojawia się strach, przerażenie. Zgroza – zostanę tu. Próbuję się opanować, nie dopuścić do paniki.


Powoli przesuwam się w górę, trzymając w prawej ręce kołowrotek, a lewą próbuję namierzyć dalszy odcinek poręczówki… i widzę ją tuż przed głowicą latarki na lewej dłoni. Co za wspaniały widok – poręczówka! Cały czas powoli przesuwam się ku górze. Oddech mam wciąż przyspieszony, ale jest lepiej. Wychodzę z tego ciasnego miejsca i chcę płynąć do wyjścia. Postanawiam zostawić kołowrotek, ale jestem już na tyle opanowany, że przypinam go karabińczykiem do linki. Całość trwała poniżej minuty, ale wtedy wydawała się wiecznością.



Bośnia, Bunica

Powoli wraca spokój. Wynurzam się wzdłuż poręczówki z mojego kołowrotka. Zerkam na komputer, czy prędkość wynurzenia nie jest zbyt duża, i nagle czuję, jak ktoś ciągnie mnie za płetwę. Przecież byłem ostatni! Co jest? Odwracam się i widzę Piotrka, który pokazuje znak „do wyjścia”. Z ulgą odpowiadam tym samym, nie chcę już tam być. Płynę w górę, widzę za sobą poświatę jego latarki. Skąd on się tam wziął? Nie rozmyślam dalej nad tym. Mój cel to powierzchnia.


Nagle dostrzegam Mirka – drugi wspaniały widok w ciągu kilku chwil. Pokazuję mu znak „do wyjścia” i ruszamy w górę. Dopływamy do konara, którego użyliśmy na początku do stabilizacji poręczówki. Jestem już na tyle opanowany, że nadmiar luźnej linki obwiązuję wokół konara, starając się ją maksymalnie napiąć. Na 6 metrach zmieniam gaz na tlen. Jestem coraz spokojniejszy. Po kilku minutach cała czwórka osiąga powierzchnię.

Wciąż jestem nieco rozedrgany, gdy słyszę Piotrka: „Ja się osrałem…” Jest wyraźnie roztrzęsiony. Zgubił się, odpadł od poręczówki i przez dwie minuty jej szukał. W końcu trafił na mnie, gdy po swoim incydencie rozpocząłem wynurzanie – i to wyjaśnia, jak znalazł się za mną.


Co się wydarzyło w Bunicy?


Na początku nurkowania zauważyłem, że poręczówka rozwijana z mojego kołowrotka jest zbyt luźna, że nie ma dobrych punktów do jej stabilizacji. Jednak kontynuowałem zanurzenie, a koledzy z zespołu nie zareagowali. W moim przypadku nastąpiła fiksacja na celu, tj. dążyłem do zaplanowanej głębokości.

Już w początkowej fazie nurkowania ja i cały zespół utraciliśmy świadomość sytuacyjną. Nie przewidzieliśmy, że luźna poręczówka może być po prostu groźna (choć to oczywiste). Przy powrocie linka wsunęła się w szczelinę między skałami, a ja dodatkowo na chwilę utknąłem w wąskim przejściu i po prostu się przestraszyłem. Narkoza gazowa zapewne też miała w tym swój udział.

Z relacji Piotrka wynika, że odpadł od poręczówki i się zgubił. Wystarczyła chwila rozproszenia, utrata świadomości sytuacyjnej i problem gotowy. Poniżej zamieszczam nagranie, jak Piotrek szukał poręczówki: słychać pogłębiony oddech i widać gwałtowne ruchy.

Po powrocie na kwaterę każdy opowiedział, co widział i co poszło nie tak, miało to walor edukacyjny.


Czarne Oko


Bośnia, Czarne Oko

Następnego dnia nurkujemy w jaskini o nazwie Czarne Oko. W związku z wydarzeniami w Bunicy czuję dodatkowy stres. Nurkuję razem z Mirkiem. Jaskinia jest piękna, wizura całkiem przyzwoita. Wchodzimy jako pierwszy zespół, tym razem poręczuje Mirek. Dopływamy do suchej części jaskini i zawracamy. W drodze powrotnej spotykamy drugi zespół – mijamy się, wymieniając znaki „OK”.

Jaskinia jest na tyle mała, że po dotarciu na powierzchnię postanawiamy zrobić ją jeszcze raz. Kończymy nurkowanie bardzo zadowoleni.


Podsumowanie


To był ciekawy wyjazd. Nowe miejsca nurkowe, Bośnia i Hercegowina kraj, w którym byłem po raz pierwszy. Kraj różnych kultur i narodów, wciąż naznaczony wojną, ale też pełen pięknych krajobrazów: gór i rozległych płaskowyży.


Nurkowania w Bośni przyniosły nowe doświadczenia. Jedno z nich było pełne emocji, ale również okazało się lekcją. Pokazało, jak łatwo stracić świadomość sytuacyjną i przestać przewidywać, co może się zdarzyć. Było okazją do solidnego omówienia nurkowania po jego zakończeniu. Było nas wtedy czterech i każdy miał swoją opowieść. Opowieść widzianą z innej perspektywy, każdy widział nieco coś innego, inaczej odebrał nurkowanie w Bunicy, ale wszystkie relacje z tego nurkowania zostały wysłuchane i służyły uczeniu się.


Na zakończenie chciałbym podziękować chłopakom za towarzystwo i udany wyjazd oraz Rafałowi za wydobycie mojego kołowrotka z Bunicy.



Dwie minuty Piotrka gdy odpadł od poręczówki.

















Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Stres w nurkowaniu

Stres to naturalna reakcja organizmu na bodźce odbierane przez mózg jako zagrożenie lub wyzwanie. Może przyjąć formę eustresu (pozytywnego napięcia mobilizującego do działania) lub dystresu (reakcji o

 
 
 

1 komentarz

Oceniono na 0 z 5 gwiazdek.
Nie ma jeszcze ocen

Oceń
Beni
16 paź
Oceniono na 5 z 5 gwiazdek.

Mocne ! Czuć te wrażenia. Ja jak na razie nie pcham się w jaskinie.

Polub

© 2035 by Nurkoblog. Powered and secured by Wix 

bottom of page