top of page

Rezygnacja z nurkowania w jaskini L’émergence de Marchepied


L’émergence de Marchepied
L’émergence de Marchepied

Wrzesień 2024 – wyjazd nurkowy do Francji, region Lot. Sporo jaskiń do eksploracji, każda inna, każda na swój sposób wyjątkowa. Jedna z nich to L’émergence de Marchepied, położona bezpośrednio przy rzece Célé. Dojście do niej z parkingu prowadzi wąską ścieżką wzdłuż pola, opadającą w kierunku wody. Będzie trochę noszenia.



Po ustaleniu planu nurkowania sprzęt zostaje przygotowany i zniesiony. Cała ekipa podekscytowana. Ja dodatkowo lekko zestresowany – nie znam tej jaskini, a koledzy wspominali, że wejście jest dość wąskie. Wchodzimy do wody: Rafał, Piotr, Tomek i ja jako ostatni. Zanurzamy się. Widzę, jak koledzy kolejno znikają w otworze. Sunę za nimi, robi się ciasno. Przede mną jakiś stalowy element i widać tylko płetwy kolegi przeciskającego się przez restrykcję.

Zatrzymuję się. Mam dylemat – wpływać tam, czy nie? Ewidentnie ciasno. Czuję niepokój. Zawracam. Nie kontynuowałem nurkowania. Wyszedłem z wody, na powierzchni czekał na nas Mirek – zrezygnował z tego nurkowania wcześniej niż ja, jeszcze przed wejściem do wody. Gdy się wynurzyłem, zobaczyłem zdziwienie na twarzy Mirka i usłyszałem pytanie "co się stało ?" Szybko wyjaśniłem, że odpuszczam.


Zrezygnowałem, bo straciłem komfort. W głowie dźwięczało jedno słowo: wracaj. Nie czułem się gotów, by przeciskać się przez ciasne przejście. I tyle. Czasem trzeba odpuścić.


Rok później – wracam


Maj 2025 – ta sama jaskinia, to samo miejsce. Nowy plan, nowa próba. Po omówieniu szczegółów i podziale na zespoły wchodzimy do wody. Tworzymy z Piotrkiem drugi zespół – pierwszy wszedł przed nami. W planie mamy krótsze nurkowanie niż koledzy, więc zakładamy, że nie spotkamy się pod wodą.

W jaskini
W jaskini

Piotrek wchodzi pierwszy, ja za nim. Mamy pięć butli na dwóch. Dodatkową na wejściu niesie Piotrek. Zanurzamy się, widzę przed sobą znikające płetwy. Płynę dalej, z nosem przy dnie, przechodzę przez początek zacisku i widzę Piotrka sunącego w dosyć wąskiej szczelinie, ale na tyle szerokiej, że w konfiguracji sidemount – oboje takiej używany – można się przemieszczać. Próbuję płynąć, ale przestrzeni jest mało. Pomagam sobie, chwytając skały i przeciągając się przez szczelinę. Ten odcinek ma około 30 metrów – pokonanie go zajmuje nam prawie cztery minuty. Potem jaskinia się otwiera. Płyniemy dalej i podziwiamy jej niezwykłą urodę ukształtowaną przez żywioł jakim jest woda.

Do wyjścia
Do wyjścia

Zawracamy po osiągnięciu zaplanowanego ciśnienia w butlach. Przed wyjściem jeszcze raz musimy przecisnąć się przez restrykcję. Tym razem to ja mam dodatkową butlę, jest to utrudnienie, ale przechodzę. Wydostaję się na powierzchnię. Po chwili wynurza się Piotrek. Uśmiech, satysfakcja, sukces.





Czasami warto odpuścić


Bywa, że coś nam podpowiada: „nie dziś, zrezygnuj”. A z drugiej strony – nasze ego, presja otoczenia: „no dawaj, nie odpuszczaj !”. Zainwestowany czas, pieniądze, wysiłek. Walka w głowie – zanurkować czy nie?

Decyzja bywa trudna. Ale wycofanie się nie oznacza porażki. Oznacza tylko tyle, że to nurkowanie – właśnie to – nie dojdzie do skutku. Inne będą. Można wrócić, spróbować ponownie, w lepszym momencie.

Nie jesteśmy gotowi na każde nurkowanie od razu. Potrzebujemy czasu, doświadczenia, większych kompetencji. Sztuką jest umieć powiedzieć sobie i innym: nie teraz, nie dzisiaj.



Film ekipy z Czech dobrze pokazuje wejście do jaskini – a od połowy także wyjście: https://www.youtube.com/watch?v=hEtmEfRvMFE












Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments

Rated 0 out of 5 stars.
No ratings yet

Add a rating

© 2035 by Nurkoblog. Powered and secured by Wix 

bottom of page